W roku 2006 grupa studentów z Warszawy udała się do pięknego i wspaniałego kraju (tak wynikalo z zasłyszanych opowieści) ...rzeczywistość okazała się jednak trochę inna...

środa, listopada 15, 2006

Szkoła

W Hanoi głównie śpimy, czasem jemy, no i czasem pijemy ;) Zdarza się nam też pójść na zajęcia. Odbywają się one 3 razy w tygodniu (pon, wt, pt) w godzinach 13.30 - 16.20. Pora ta jest o tyle dobra, że zdążymy się wyspać.

O budynku w którym się uczymy jest nawet czytanka w naszej książce. Ma 4 piętra, a w jednej połowie są akademiki, w których głównie mieszkają Rosjanie (zakwaterowanie mają za darmo).













Zajęcia nie są za bardzo męczące. W poniedziałek i piątek mamy zajęcia z Panią która cały czas się śmieje, a we wtorki z samym dyrektorem, który nikogo, po za nami nie uczy.


Nasza grupa, to 7 osób (my i Paweł z Ukrainy - syn ambasadora).












Przed naszym budynkiem jest parking dla skuterków, a obok niego kantyna z zimnym piciem:)


Dojazd, jak już pisałem, z naszego domu zajmuje nam około 20 minut skuterkowych. Powrót z zajęć jest dość męczący ponieważ odbywa się podczas szczytu komunikacyjnego. Naprawdę trzeba wtedy nieźle się namęczyć żeby bezpiecznie dojechać do domu.

4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Hehe...rzeczywiście - ogólnie bardzo męczący grafik zajęć w tygodniu :D

3:02 AM

 
Anonymous Anonimowy said...

Tia... Myślę, że najwięcej czasu zajmuje im picie ;P Soków oczywiście ;)

5:15 AM

 
Anonymous Anonimowy said...

No ba...a czegóż by innego? :D

9:07 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

Żyć nie umierać :)

8:16 PM

 

Prześlij komentarz

<< Home