W roku 2006 grupa studentów z Warszawy udała się do pięknego i wspaniałego kraju (tak wynikalo z zasłyszanych opowieści) ...rzeczywistość okazała się jednak trochę inna...

wtorek, stycznia 09, 2007

Imprezy noworoczne

Świętując nadejście roku 2007 mieliśmy dwie imprezy (a czeka nas jeszcze świętowanie Nowego Roku wg kalendarza lunarnego - 17 lutego).

Pierwsza zabawa była zorga- nizowana przez naszą szkołę - 29 grudnia. Spotkanie składało się z części artystycznej i wyżerki. Cały miesiąc wcześniej szlifowaliśmy piosenkę którą mieliśmy zaśpiewać razem z innymi studentami (z Chin i Korei). Za bardzo nie wiem o czym była - śpiewaliśmy chyba że Wietnam jest piękny i takie tam :) Śpiewała też nasza nauczycielka, oraz inni studenci. Po śpiewach przedstawiciele różnych ambasad mieli jakieś krótkie przemowy - był nawet ktoś z polskiej - nie widzieliśmy go nigdy - ale przysłany został chyba jedynie dlatego że mówił po Wietnamsku.

Później nastąpiła wyżerka. Jedzenie nie było najgorsze, a było jeszcze darmowe piwo :)

Prawidłowego dnia, czyli 31 grudnia wybraliśmy się do "Dragonfly". Udało nam się usiąść przy stoliku, co tego dnia nie było łatwe. Ludzi (głównie białasów) było naprawdę dużo. Jak zwykle zamówiliśmy sobie kilka drinków i piwa. Szczęśliwie tego dnia jedzenie było za darmo - rozdawane przez kelnerów.

O północy zapaliliśmy zimne ognie i złożyliśmy sobie życzenia.

Kiedy kilka minut później wyszliśmy przed klub poczuliśmy, że jesteśmy daleko od domu. Na ulicach nic się nie działo - cisza i spokój.


Po północy impreza się rozkręciła - Ania Ra i Frak uderzyły na parkiet i szalały z jakimiś facetami (szczegółów zdradzać [chyba] nie mogę). My za to gawędziliśmy z Francuzką i dwoma Izraelczykami. Jeden z nich miał na nazwisko Czerniak - był święcie przekonany, że chodzi o kolor czarny - my jednak postanowiliśmy wyjaśnić mu dokładne znaczenie tego słowa po Polsku.


O 4 rano dotarliśmy zmęczeni zabawą do domu i poszliśmy spać... a Wy, na rozpoczęcie Nowego Roku musieliście czekać jeszcze 2h...

4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Heeejjjj!!!Tu Majonez:)
Muszę przyznać, że łezka mi się w oku zakręciła, jak oglądałam Wasze filmiki...jesteście fantastyczni,że to wszystko kamerujecie, inaczej nigdy w życiu nie dowiedziałabym jak bardzo popieprzony jest przejazd przez skrzyżowanie Hanoi!!:)Zaczynam martwić się o Wasze zycie...:P
A tak serio to ciesze sie ze moge Was widziec i troche zaluje ze mnie tam nie ma, chociaz Wy pewnie czasem juz bardzo chcielibyscie do domu...na ssmie bez was strasznie smutno, w ogole cala Polska placze za Wami(pewnie dlatego zamiast sniegu wciaz pada deszcz...) wiec wracajcie szybko zapelniac te luke!!:)No dobra,juz wam nie słodze:P
Sciskam mocno, trzymajcie sie i wszystkiego naj w Nowym Roku!!
Majs

6:37 AM

 
Anonymous Anonimowy said...

Mieliśmy o 2h więcej na wymyślanie postanowień noworocznych :P...

4:48 PM

 
Anonymous Anonimowy said...

Witaj Michale Maurycy!

Tu Tomek Wojciechowski. W koncu zebralem sie w sobie, by zabrac tu glos. Wczesniej, przyznam sie, kilkakrotnie zagladalem na Waszego bloga, ale nie zostawialem po sobie sladow.

Z racji tego opoznienia troche chyba powtorze za innymi, ze, no co tu duza gadac - faaajnie Waaaam! Byc taaak daaalekoooo!

Trzymajcie sie wszyscy jakos w tym Wietnamie. Kiedys bym Ci Maurycy zyczyl, zebys nie jadl kotow, bo szkoda (kotow), i zebys, jak bedziesz wchodzil w dzungle, to bys uwazal na amerykanskie miny (troche stereotypowo, ale miedzy Bogiem a prawda, to ja niewiele wiem o Witnamie :/ obraz tego kraju ukrztaltowal sie we mnie za sprawa filmu Rambo II. Teraz dzieki Waszym materialom powoli sie on zmienia:)) Dlatego teraz, po lekturze, zycze dobrej biby i tlustych melanzy!! Elo!

TW

2:03 AM

 
Anonymous Anonimowy said...

No nie, wpis od Tomka :) Po wakacjach 2007 naszej znajomosci stuknie 20 lat (!!) A tak niedawno jezdzilismy Roysami po dywanie w przedszkolu (jedyni mielismy taka wypasiona zabawke hehe)

Dziki za wpis no i czytanie bloga :)
Pozdrawiam i do uslyszenia

2:54 AM

 

Prześlij komentarz

<< Home