Trochę czasu już mineło...
14 lutego będzie mijać połowa naszego stypendium
Chłopaki bardzo dobrze radzą sobie już ze skuterami, które razem z nami mieszkają w naszym domu – a swoje miejsce mają w salonie. Ja też troszkę próbowałam prowadzić, ale to nie dla mnie, wolę jednak bezpieczne wnętrze samochodu… Nasze skuterki są bardzo zadbane, były nawet na myjni i co jakiś czas maja wymieniany olej i robiony przegląd. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że palą jedynie 2 litry/100km, a za
A na razie żyjemy z dnia na dzień, codziennie odkrywamy nowe tereny. Ostatnio odkryliśmy bardzo fajną piekarnie, w której można kupić wszystko to, co w Polsce jest na porządku dziennym, czyli np. ciemne pieczywo, gorące bułeczki, torty, ciasteczka i pyszne ciasta (no może nie tak pyszne jak te domowe, ale zawsze). Mamy też swoje stałe miejsca na bazarze, gdzie kupujemy warzywa i owoce. Nie boimy się już też kupować mięsa, znaleźliśmy kilka sklepów, w których sprzedawane jest mięso z atestem, a nie krojone na deseczce na chodniku… Robimy sobie domowe obiadki, mieliśmy drobne problemy z przyprawami, ponieważ jedyne co tu można dostać, to pieprz, sól, curry, ale temu też dało się zaradzić. Są tu ziemniaki, więc robimy sobie pyszne obiadki z mięskiem i surówkami, a nawet zupy – ostatnio jedliśmy domową pomidorową. Jak widać nie jest tu aż tak źle…
Najlepsze są tutaj ceny, o wiele niższe niż w Polsce, zwłaszcza jeśli chodzi o ubrania.
Wybór jest tu niesamowity, wydaje mi się, że nawet lepszy niż w Polsce. Jest tu bardzo dużo ładnych butów, torebek, spódnic, spodni, bluzek, swetrów, kurtek… dosłownie wszystkiego. Istny raj – dla kobiet oczywiście. Jest tylko jeden szkopuł, trzeba być wymiarowym – nie za wysokim i nie przy kości, inaczej nic nie pasuje. Ja osobiście jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mogę kupować co chcę, ale chłopaki na ten przykład już tak dobrze nie mają, są za wysocy za duzi i w ogóle za…nic na nich nie pasuje! Fajne jest tutaj to, że większość z tych ubrań jest bardzo dobrej jakości i dobrych firm, które później są eksportowane za granice (w końcu to w tych rejonach powstaje większość ubrań, które kupujemy również w Polsce).
Szczęśliwie mogę sobie pozwolić na rozrzutność, ponieważ pracuje tu jako native speaker – tak tu każdy biały może być native speaker’em, ponieważ Wietnamczykom wydaje się, że każdy z nas zna angielski (tak jak nam wydaje się, że każdy skośny jest Chińczykiem, no w ostateczności Japończykiem). Tak więc uczę sobie dzieci angielskiego i dostaje – uwaga 13$ za godz., pewnie już nigdy nie będę tyle zarabiać, a to takie miłe uczucie:)
W czasie wolnym na ogół siedzimy w domu surfując po Internecie, albo oglądając filmy i seriale (Lost, Desperat Housewives), które sobie ściągamy. Dziewczyny dziewczyny wolą kupić filmy DVD za niecałe 3 zł – bardzo dobrej jakości tylko napisów nie ma, znalazły nawet „Vinci” Machulskiego. Jeśli nie siedzimy przed komputerem to czasem jeździmy na wycieczki naszymi skuterkami i robimy dużo zdjęć – żebyście mięli co oglądać jak wrócimy.
Jak widać żyje się nam tu zupełnie nieźle i przyzwyczailiśmy się już do otoczenia i do tego jak ludzie na nas reagują. Mimo to mamy nadzieje, że te pozostałe 6 miesięcy szybko nam minie i wrócimy do domu cali i zdrowi.
8 Comments:
13$ za godzinę udawania, że się jest native speakerem?! Muszę tam się wybrać podreperować budżet :D Oni faktycznie są nędzni strasznie z angielskiego - nawet w ambasadzie ledwie dukał ;]
Fajny wpis Aniu, super, że się tak rozpisałaś :)
Pozdrowienia Wam ślę!
11:19 PM
Wpis Ani, jak zwykle na 5 :) A te 4 miesiace (prawie) faktycznie szybko zleciały... A co do bycia native spikerem to fantastyczne zajecie :D Jak to radzisz ze szkołą?? Wy tam w ogóle dużo jakoś zwiedzacie, jezdzicie skuterkami - a co z nauka sie pytam???
Pozdrawiam :* Deyna
11:40 PM
No - w końcu nowy wpis. I to jeszcze jaki ;) Aniu, prosimy o więcej! ;P
1:15 AM
Qrcze... chyba się tam do Hanoi gibnę na zakupy...Torebki i buty?Ubrania na małych ludzi??? :D hej... żyć nie umierać :P pozdr.
2:44 AM
Bardzo lubie Aniu Twoje notki :-)
Rozumiem, ze nie przedłuzacie stypendium?
3:04 PM
cieszę się że wreszcie coś nowego pojawiło się do poczytania...a powiedzcie jeszcze jak wam idzie nauka? :> wolicie rozmawiać po angielsku czy jednak próbujecie swoich sił posługując się wietnamskim ?
Pozdrawiam :)
8:26 PM
Do Ani i Maurycego
Deyna i Kudlata martwią się o Waszą naukę. Przecież nie ma lepszej nauki jak pobyt w kraju danego języka. Zajęcia na uczelni nie zastąpią kontaktów z ludźmi, brzmienia ulicy, tv i tp. Przyjemne z pożytecznym. Bądźcie tam jak najdłużej bo nie ma do czego wracać.
Sciskamy i pozdrawiamy.
P.s.
Czyżby Maurycy schudł czy to tak wygląda na tle?
7:51 PM
NO na pewno troche sie uczymy...prosze sie nie martwic:)
A co do mojej wagi to troszke udalo sie zrzucic :)
3:31 PM
Prześlij komentarz
<< Home